wtorek, 9 maja 2017

Majówkowe Treningowe Zawody Agility w Łodzi

   To była nieco spontaniczna decyzja. Dowiedziałam się, że będę miała dojazd i od razu się zapisałam. Było już późno, ale na szczęście zostało dla nas miejsce w klasie 0. Naszym głównym, wspólnym celem na łódzkie zawody był przede wszystkim fun.
   Nadszedł dzień zawodów. Wstaliśmy o 4:30, a o 5:30 wyjechaliśmy z miasta. Jechaliśmy długo pomimo autostrady na prawie połowie drogi. GPS zawiódł nas kilka razy.
   O 8:30 byliśmy na miejscu. W pierwszej kolejności zobaczyłam owczarka niemieckiego za płotem. Trufel zobaczył go zaraz po mnie. Obawiałam się, że podczas startu będzie nieskupiony i ciągle będzie chciał kłócić się przez drut z psem większym od niego. Zawody rozpoczęły się godzinę później.
   Była prawie dziesiąta godzina. Ja uczyłam się toru na zerówkowe Agility. Gdy czas na naukę się skończył czekałam na naszą kolej (byliśmy bodajże 6 na liście). Wchodząc na tor przypomniał mi się ten ONek na polu obok. Ustawiłam psa przed hopką i wybiegłam do przodu. Trufel był bardzo skupiony. Ja również się bardzo wczułam. Zapomniałam o tym psie którego Trufel tak nie nawidził. Nawet nie wiem czy był wtedy na placu. Po biegu znajoma podeszła do mnie mówiąc mi, że została już wywieszona kartka z wynikami biegu pierwszego i zapytała czy wiem, że zajęliśmy 2 miejsce. Byłam pozytywnie zaskoczona.
Dla głodnych filmu informuję, że dodałam go na Trufellowy fanpejdż.

fot. Aleksandra Trzeciak
    Następny był jumping. Tutaj poszło nam przeciętnie, zazwyczaj albo jesteśmy jedni z ostatnich, albo mamy disa. Tym razem zajęliśmy 7/13 miejsce na czysto, bez jakichkolwiek błędów i odmów.

autor: Aleksandra Trzeciak
   Kolejne były biegi drużynowe- drugi jumping i tuneliada. Nie nastawiałam się na to zbytnio. To była końcówka zawodów, większość psów była już zmęczona, niektórzy zastanawiali się czy startować dalej, czy może dać odpocząć już swoim torpedom. Wiedziałam, że nie pójdzie nam dobrze. Pomimo wszystko próbowałam pobiec jak najlepiej dla drużyny. Z naszego drużynowego jumpingu nie znam wyników. W tuneliadzie zdisowaliśmy, co przeczuwałam. Ach, te straszne, ciemne tuneliki...
fot. Aleksandra Trzeciak
   Osobiście jestem totalnie zachwycona naszym startem. Byłam w stanie wybaczyć wszystko, ponieważ Trufelki mogłyby być zmęczone podróżą, nie przepadają za samochodem no i musiały wstać wcześnie rano. Nie musiałam nic wybaczać, lepszych biegów sobie nie wyobrażałam. Muszę przyznać, że duma mnie rozpiera.
fot. Wioletta Mierzyńska
Wybaczcie mi ten krótki post. Nie jestem dobra w pisaniu sprawozdań ani dłuższych tekstów. Faktem jest też, że nieczęsto piszę posty. Niestety nie mogę obiecać, że to się zmieni. Myślę, że zdjęcia bardziej do was przemówią. Są tak piękne, że aż brak mi słów. Uwielbiam zdjęcia z zawodów. Zawsze jest na nich uchwycone to, czego nie zdążyłam zauważyć podczas startu.

Dziękujemy za uwagę i pozdrawiamy,
Natalia & Trufel